To nieprawdopodobne! Dzieci ze szkół podstawowych w Kandytach, Pieszkowie i Toprzynach wraz ze strażakami OSP zrobiły coś nieprawdopodobnego. Podczas spontanicznej akcji, zaledwie w 10 dni, zebrali ponad 700 misiów, które trafiły już do ratowników, którzy na co dzień udzielają pomocy ofiarom wypadków drogowych, w których często uczestniczą także dzieci.
Pomysł akcji pojawił się bardzo spontanicznie, a jej efekty zaskoczyły nawet samych organizatorów.
- Przygotowuję do konkursów w ratownictwie medycznym szkolną grupę PCK i MDP OSP. Pewnego razu opowiadałem im historię o tym, jak podczas jednej z pozoracji otrzymaliśmy dodatkowe punkty za to, że poszkodowanemu dziecku podarowaliśmy misia. Wtedy dzieci same z siebie zaproponowały, że trzeba zorganizować akcję i zebrać misie, żeby nigdy nie zabrakło ich na miejscu wypadków - opowiada Mirosław Potoczny z OSP w Kandytach, który na codzień pracuje także w pogotowiu ratunkowym.
Akcję szybko podchwycili druhowie z OSP i nauczyciele ze szkoły podstawowej w Kandytach, która ma swoje oddziały także w Pieszkowie i Toprzynach. To co stało się później, zaskoczyło wszystkich.
- Nikt nie był przygotowany na taką skalę. Szybko musieliśmy zorganiować cały system segregacji i pakowania. Po wstępnej selekcji okazało się, że mamy ponad 700 misiów, które mogą trafić do ratowników - mówi Mirosław Potoczny. Tak też się stało - misie trafiły do SOR w Bartoszycach i zespołów ratownictwa medycznego na terenie powiatu.
- Jedno z dzieci podeszło do mnie w trakcie akcji, przekazując pięknego, nowego "Świeżaka". Chłopiec powiedział, że jakiemuś dziecku poszkodowanemu w wypadku bardziej się przyda. Zapytał tylko, czy na pewno ten miś trafi do potrzebującego dziecka. Ze łzami w oczach powiedziałem, że tak - relacjonuje strażak i ratownik medyczny. Los chciał, że długo nie trzeba było czekać - kilka dni później miś trafił do dwójki dzieci, które wraz z rodzicami zostały poszkodowane w poważnym wypadku.
