Niedzielna pobudka zasygnalizowana syreną. Po raz kolejny jak najszybciej biegniemy/jedziemy aby nieść pomoc, pomimo że nie wiemy jeszcze co się stało. W remizie dowiadujemy się, że na drodze Karnice - Skrobotowo leży powalone drzewo, dyżurny ostrzega nas o tym abyśmy jechali ostrożnie bo drzewo jest w miejscu mało widocznym. My sobie myślimy, że to kolejny żart i fałszywe wezwanie bo przecież żadnego wiatru nie było więc co by mogło przewrócić drzewo. Jedziemy i faktycznie za drodze zauważamy przeszkodę. Bierzemy się za usuwanie i udrażniamy przejazd ... tu nie pozdrawiamy kierowcy, który przejeżdża z impetem obok nas prawie potrącając jednego ze strażaków.
Przeszkoda usunięta i nadal zastanawiamy się jak doszło do tego zdarzenia. Jeden z nas rzuca hasło "bobry" i faktycznie okazuje się, że to te cwane zwierzaki powaliły drzewo i zbudowały tamę na rzeczce obok.
