Setki osób, rodzina, przyjaciele, strażacy i mieszkańcy Michałowic żegnali dzisiaj 26-letnią druhnę Basię i jej synka Michasia, którzy zginęli tragicznie w wypadku drogowym. Do tragedii doszło w minioną niedzielę (2.05) na drodze krajowej nr 41 pomiędzy miejscowościami Rudziczka i Niemysłowice w powiecie prudnickim.
Z ustaleń policji wynika, że samochód osobowy, którym podróżowały dwie osoby - kierowca i 26-letnia pasażerka w 9. miesiącu ciąży, na łuku drogi zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się z volvo. Druhna Basia trafiła do szpitala, jednak lekarzom nie udało się wygrać walki o życie jej i jej dziecka. O wypadku informowaliśmy w artykule Nie żyje 26-letnia druhna z OSP Michałowice. Była w 9. miesiącu ciąży.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w sobotę o 13.00 w kościele, w rodzinnych Michałowicach. Po Mszy Świętej trumnę z ciałem druhny Basi i Michasia, wozem strażackim przewieziono na pobliski cmentarz.
- Basiu, gdyby miłość mogła uzdrawiać a łzy wskrzeszać, to dzisiaj byłabyś z nami. Tak, z nami - żywa, uśmiechnięta, pełna energii i optymizmu, zawsze pomocna i oddana. My, druhowie OSP - Twoje koleżanki i koledzy, przyjęliśmy z szokiem i niedowierzaniem informację o Twoim odejściu. Pozostaniesz w naszych sercach i pamięci zawsze radosna, pomocna i zaangażowana w strażackie działania i akcje. Byłaś z nami od zawsze, wszyscy pamiętam, jak zapatrzona w mundur i hełm taty Henia, prowadzona za rączkę przychodziłaś do remizy. Zafascynowana strażackim życiem już wtedy wybrałaś drogę dla swojego odważnego serca. Kochałaś nie tylko ludzi, kochałaś psiaki, z którymi brałaś udział w poszukiwaniu ludzi. Basiu, serca bolą podwójnie, bo miałaś żyć i być. Miałaś zostać mamą, jeszcze nie raz pojechać z nami na sygnale do akcji, los okrutnie zaskoczył nas wszystkich. Nie żegnamy Was - Ciebie i Twojego synka, mówimy do zobaczenia - mówiła nad grobem jedna z druhem w imieniu członków Ochotniczej Straży Pożarnej w Michałowicach.
