Część mieszkańców miejscowości Węgrzce w gminie Zielonki pod Krakowem narzeka na syrenę lokalnej jednostki OSP. Twierdzą, że wyjąca syrena budzi ich w nocy i zapowiadają interwencję w Urzędzie Gminy. - To najskuteczniejszy sposób alarmowania strażaków i ostrzeżenie, że w okolicy dzieje się coś złego - odpierają zarzuty strażacy.
Problem opisuje dziennikpolski24.pl. Portal informuje, że część mieszkańców miejscowości Węgrzce zamierza interweniować w Urzędzie Gminy Zielonki w sprawie... syreny OSP, która budzi ich w nocy.
- Mam pełną świadomość, że to może być uciążliwe dla mieszkańców, ale trzeba uczciwie zważyć, co powinno być na pierwszym planie - zakłócona od czasu do czasu cisza nocna, czy życie i bezpieczeństwo ludzi. Dla mnie oczywiste jest, że to drugie - mówi Kazimierz Sady, dyrektor zarządu wykonawczego Związku OSP RP w Małopolsce w rozmowie z portalem.
Jak dodaje Sady, jeszcze kilka lat temu strażacy używali syreny nie tylko przy okazji wyjazdu na akcję, ale też m.in. zwoływano strażaków na zebrania. Ze względu na uciążliwość dla mieszkańców tego zaniechano i teraz syrena wyje tylko wtedy, gdy zagrożone jest czyjeś życie bądź mienie.
Naczelnik OSP Węgrzce tłumaczy, że syrena jest najskuteczniejszym sposobem informowania druhów o alarmie. - Większość jednostek OSP działa na wsiach, ludzie pracują w polu, na podwórkach, koszą trawę - trudno, żeby zawsze mieli przy sobie komórkę. Poza tym - nawet jeśli ją mają, nie zawsze usłyszą, że wiadomość przyszła - tłumaczy Dariusz Wróbel, naczelnik OSP Węgrzce, cytowany przez dziennikpolski24.pl.
Przy okazji np. nawałnic zdarza się też, że przekaźniki sieci komórkowych ulegają awarii i SMS-y, alarmujące druhów dochodzą z opóźnieniem lub nie dochodzą wcale. Dlatego wciąż niezawodnym sposobem wezwania strażaków do wyjazdu jest syrena.
W ciągu roku strażacy z OSP Węgrzce mają kilkadziesiąt wyjazdów. Jak mówi Dariusz Wróbel, nocnych akcji jest około 10.
(Fot. archiwum)
