Niebezpieczny incydent podczas nocnego pożaru samochodu na jednym z warszawskich osiedli. Wezwani do ugaszenia ognia strażacy, nie mogli wjechać na osiedle, ponieważ nikt nie otworzył im szlabanu. Podjęto decyzję o jego wyłamaniu. To jednak nie był koniec trudności podczas akcji.
- Wjazd na teren parkingu uniemożliwił szlaban, którego strażacy nie mogli niestety otworzyć - mówi w rozmowie z TVN24, kpt. Michał Konopka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Pomimo włączonych przez dłuższy czas sygnałów świetlnych i dźwiekowych, nie było możliwości wjazdu. Co ciekawe, szlabanu nie mógł otworzyć także ochroniarz, który pojawił się na miejscu.
Strażacy, nie chcąc tracić czasu, podjęli decyzję o wyłamaniu szlabanu. Chwilę później pojawił się jednak kolejny problem - przez nieprawidłowo zaparkowane samochody, wóz gaśniczy nie mógł dojechać bezpośrednio do miejsca pożaru.
- Musieliśmy pojechać z drugiej strony i między samochodami rozwijać węże gaśnicze i gasić pożar. Kilka minut zostało straconych - przyznaje kpt. Konopka. Strażak zwrócił uwagę na to, że gdyby paliło się np. mieszkanie, prowadzenie akcji gaśniczej w takich warunkach byłoby mocno utrudnione i zajęłoby więcej czasu.
(Wideo przesłane przez Dawida D przez WhatsApp na numer 724 998 998)