Naprawa wozu bojowego druhów z OSP Wojciechów może potrwać nawet kilka miesięcy - do tego czasu strażakom pozostaje do dyspozycji zaledwie jeden lekki samochód i tylko część sprzętu ratowniczego. Koszty naprawy uszkodzonego wozu ma pokryć ubezpieczenie.
Przypomnijmy. Wczoraj wóz strażacki OSP Wojciechów, jadąc alarmowo do pożaru budynku, uległ wypadkowi. Kierowca wozu jadąc wąską drogą zjechał na skraj jezdni, by wyminąć się z pojazdem, jadącym z naprzeciwka. Wtedy pobocze zapadło się, a wóz strażaków zsunął się i przewrócił na bok.
Na szczęście strażakom nic poważnego się nie stało - skończyło się na ogólnych potłuczeniach. Niestety wóz bojowy został uszkodzony i na razie nie może wyjeżdżać do akcji.
- Niestety naprawy wymaga zarówno podwozie, jak i zabudowa pojazdu. Procedura przywrócenia wozu do gotowości bojowego niestety może potrwać nawet kilka miesięcy - mówi Stanisław Kamela, prezes OSP Wojciechów w rozmowie z OSP.PL.
Koszty naprawy mają zostać pokryte przez ubezpieczyciela, ale sam remont i dokładne sprawdzenie całego wozu tak, by nadal spełniał wszystkie wymogi techniczne, musi potrwać.
- Wizualnie może tego tak nie widać, ale jednak uszkodzenia są znaczne. Poza samym wozem, część przewożonego w nim sprzętu również musi przejść przegląd. To m.in. zestaw hydraliczny. Planowaliśmy przełożyć go do naszego drugiego, lekkiego wozu, ale do czasu aż przejdzie on przegląd również - tak jak wóz - jest wyłączony z użytku. Musimy być pewni, że jest on dalej w pełni sprawny i bezpieczny zanim będziemy dalej go używać - dodaje Kamela.
Niestety wypadek wozu bojowego wyłączył jednostkę z pełnej gotowości bojowej, w jakiej byli jako jednostka Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
- Możemy tylko pomagać doraźnie wyjeżdżając lekkim wozem ze sprzętem ratownictwa medycznego, zestawem węży, ale to bardziej jako uzupełnienie innego wozu, będącego na miejscu działań - tłumaczy prezes OSP Wojciechów.
(Fot. lublin112.pl)