Nie tak dawno, bo od początku października dojeżdżam na uczelnię do Krakowa, korzystając z przystanku Jawornik – Syberia obok salonu „Seat Dynamica".
Podczas oczekiwania na busa zauważyłem tam niepokojącą, powtarzającą się notorycznie sytuację.
Jako strażak czuję, że muszę podjąć jakiekolwiek działanie prewencyjne w tym celu i nie zostać obojętnym na to co się tam dzieje, do czego również zachęcam wszystkich mieszkańców.
W godzinach porannych, kiedy jeszcze jest ciemno, a natężenie ruchu na drodze krajowej wzrasta, widuję ludzi, przebiegających z zawrotną prędkością przez skrzyżowanie, którzy później udają się na wyżej wspomniany przystanek.
Pragnąłbym zauważyć, że w pobliżu stoi wielki, oświetlony obiekt infrastruktury drogowej, który ma za zadanie pomóc nam bezpiecznie i bezkolizyjnie przejść ponad ruchliwą i pełną niebezpieczeństw „Zakopianką".
Mam wrażenie, że ludzie przebiegający przez jezdnię w tak ryzykowny sposób boją się, że nie zdążą na busa lub po prostu z lenistwa nie chce im się podejść ten kawałeczek do kładki, ale gdzie tu logika? Czy naprawdę dla czasu czy lenistwa warto narażać swoje życie?
Pamiętamy dobrze czas, gdy nie było kładek i liczne wypadki, nawet na oświetlonych i oznakowanych przejściach dla pieszych. Co dopiero, gdy przebiega się po ciemku, przez duże skrzyżowanie pełne rozpędzonych samochodów.
Biegnąc, można także łatwo się potknąć. Nie trzeba wiele aby stracić życie przez własną głupotę, ale także nie trzeba wiele, by wstać wcześniej, podejść ten niewielki odcinek i ze spokojem przejść kładką dla pieszych.
dh Piotr Norek
