Pożar zbliża się do miejsca, gdzie polscy strażacy zbudowali kilkukilometrową linię obrony. Wszystko wskazuje na to, że niebawem polscy strażacy będą już bezpośrednio walczyć z ogniem, aby obronić przed spaleniem pobliską miejsowość Karbole. Zaczęła pomagać pogoda, od wczoraj kilkukrotnie padał już deszcz.
- W naszym kierunku, gdzie mamy bazę operacji, zmierza front burzowy, który co chwilę daje nam opady deszczu. Sytuacja wygląda tak, że występują gwałtowne opady, przerwa i ponownie deszcz. To trochę nam pomaga. Kontrolujemy sytuację. Pożar się nie rozprzestrzenia na inne tereny - powiedział w rozmowie z tvn24.pl, młodszy brygadier Michał Langner, dowódca polskich strażaków w czasie akcji w Szwecji. Dowódca polskich strażaków w Szwecji dodał, że według prognoz kulminacja opadów spodziewana jest w niedzielę, co może pomóc w powierzchniowym ugaszeniu pożaru. - Trzeba pamiętać również o tym, że pożar siedzi głęboko w ziemi i choć udaje się go nawet gasić pojedynczymi zrzutami wody o dużej intensywności czy to ze śmigłowców, czy samolotów gaśniczych, to jednak on się nam wydostaje - zaznaczył Langner.
Zdaniem strażaka w ciągu najbliższych dni czoło pożaru samo się wypali, lub zostanie ugaszone.
(Źródło: TVN24.pl)