Ponad 3 lata po tragicznej śmierci dwóch strażaków w trakcie pożaru w Białymstoku prokuratura postawiła zarzuty dowódcy akcji. Piotr R. z JRG nr 1 w Białymstoku usłyszał m.in. zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków, co skutkowało nieumyślnym narażeniem strażaków na utratę zdrowia lub życia.
Do tragicznego w skutkach pożaru doszło 25 maja 2017 roku przy ul. Poziomej w Białymstoku. Strażacy gasili pożar hali magazynowej, w której składowano m.in. sztuczne kwiaty oraz ozdoby. W akcji uczestniczyło ponad 100 strażaków.
W trakcie działań strażacy dostali się na jedną z kondygacji pod sufitem hali, objętej pożarem.
- Strażacy nie widzieli prawdopodobnie, że znajdują się na części sufitu podwieszonego, którego w takim budynku magazynowym nie powinno być. Ten sufit pod nimi się zawalił, jeden ze strażaków spadł, drugi próbował się wydostać, nie spadł na dół – mówił po tragedii Leszek Suski, ówczesny Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej.
Strażak, który spadł, zginął na miejscu. Drugi ze strażaków usiłował wydostać się na zewnątrz, ale uniemożliwiła to wysoka temperatura. Został ewakuowany przez innych strażaków. Niestety, mimo udzielonej pomocy lekarskiej, strażaka nie udało uratować.
- Prokuratura postawiła dowódcy akcji zarzut nieumyślnego niedopełnienia swoich obowiązków służbowych, to jest niedostateczne działanie w zakresie rozpoznania zagrożenia, poinformowania o jego wystąpieniu i wydania poleceń, które miałyby na celu właściwe zabezpieczenie strażaków. W konsekwencji strażacy zostali nieumyślnie narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu - informuje Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
29-letni Marek Giro oraz 26-letni Przemysław Piotrowski pośmiertnie zostali awansowani oraz odznaczeni Krzyżami Zasługi za Dzielność.
(Fot. KM PSP Białystok)