Spod maski zaczął wydobywać się dym, chwilę później pojawiły się płomienie. Do zdarzenia doszło w środę wieczorem na ulicy Reja w Lublinie. Pożar szybko się rozprzestrzenił i auto niemal doszczętnie spłonęło. Jak się okazało, kierowca wracał właśnie od mechanika.
Jak informuje lublin112.pl, kierujący oplem mężczyzna w trakcie jazdy dostrzegł dym wydobywający się z komory silnika. Mężczyzna zatrzymał pojazd, a po chwili pojawiły się płomienie. Ogień szybko się rozprzestrzenił i objął niema cały pojazd. Pożar ugasili strażacy, ale większość pojazdu spłonęła.
- Z przekazanych nam informacji wynika, że mężczyzna odebrał dzisiaj auto z zakładu mechaniki samochodowej. Dokonywano tam naprawy związanej z silnikiem. Po przejechaniu kilku kilometrów samochód stanął w płomieniach - informuje lublin112.pl
Przyczynę pożaru ustalą śledczy.
(Fot. lublin112.pl)