Polscy strażacy tworzący dwa moduły GFFFV, czyli Ground Forest Fire Fighting using Vehicles, wracają już po zakończonej misji do Polski. W Szwecji, gdzie rozbili obóz w okolicach miejscowości Sveg, ich wyposażenie i profesjonalizm spotkały się z najwyższymi ocenami i wyrazami szacunku. Chcąc przyjrzeć się bliżej temu, z czym mieli do czynienia polscy strażacy na miejscu akcji, porozmawiaiśmy z mł. bryg. Bartoszem Klichem, byłym dowódcą wielkopolskiego modułu GFFFV. Mało kto wie, że w Polsce przez 365 dni w roku, mamy 6 samowystarczalnych modułów GFFFV, wyposażonych w samochody, namioty i wszystko, co potrzebne do rozbicja obozu i prowadzenia działań gaśniczych przy pożarach lasów. Oprócz Poznania, podobne moduły funkcjonują w Białymstoku, Olsztynie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Szczecinie.
OSP.pl: Na czym polegała główna trudność działań prowadzonych przez polskich strażaków w Szwecji?
Bartosz Klich: Główna trudność, jeżeli chodzi o taktykę prowadzonych działań, wynika z dystansu na jakim Wielkopolski Moduł GFFFV musiał zbudować linię obrony. Na dystansie 5 kilometrów konieczne było zapewnienie ciągłości podawania wody dla kilkunastu samochodów gaśniczych, z których część prowadziła działania bez poruszania się. Natomiast samochody typoszeregu GBA były na swój sposób aktywne, co wymuszało konieczność tankowania ich w różnych miejscach na wspomnianym dystansie. Dodatkowym wyzwaniem było zgromadzenie zapasu wody w przypadku awarii któregoś z elementów układu (W110, autopompa etc.), dlatego zostały wykorzystane zbiorniki przenośne o pojemności 10m3 i 13m3. Kilkudniowa i nieprzerwana praca całego układu przez kilka dni może tylko świadczyć o poziomie profesjonalizmu ze strony strażaków.
OSP.pl: Kilka słów o taktyce działań, jaką widzisz i skuteczności, ew. zaskoczenia w rozwiązaniach technicznych, które zastosowano przy stworzeniu linii obrony
Bartosz Klich: Taktykę, która została zastosowana śledziłem na bieżąco z dużym uznaniem. Znam dobrze dowódców Modułu, logistyków jak i strażaków interwencyjnych. Chyba największą przyjemnością było dla mnie uczucie, że zrobiłbym identycznie. Wydajność stanowisk gaśniczych była roztropnie dobierana do intensywności pożaru a punkt czerpania wody zapewniał optymalną w tych warunkach ilość wody. W pierwszej kolejności teren, na którym spodziewano się pożaru był nawadniany, do działań gaśniczych stosowane były prądownice oraz działka. To wszystko z koordynacją pracy śmigłowców przełożyło się na opanowanie sytuacji i obronę zagrożonej miejscowości.
OSP.pl: Wspomniałeś podczas rozmowy, że w Polsce ćwiczono podobne scenariusze. Możesz parę słów na ten temat? Czym się różnią działania w Szwecji od tych w Polsce i w czym ta akcja była podobna do tych z ćwiczeń w Polsce?
Bartosz Klich: Różne sposoby dostarczania wody do pożaru ćwiczyliśmy co roku na ćwiczeniach modułu, podobnie jak chodzi o sposoby podawania wody. Dowóz, przetłaczanie, przepompowywanie, organizacja punktu czerpania wody, pobór wody z miejsc trudnodostępnych, gromadzenie i dystrybucja wody to tylko kilka z tematów, które wspólnie ćwiczyliśmy. Wszystkie warianty, które zostały zastosowane są w 100% zaczerpnięte z naszej taktyki, która od kilkudziesięciu lat jest wykładana w szkołach, natomiast niewiele osób przywiązuję do tego uwagę. Fakt, że członkowie tego związku taktycznego (65 osób i 20 pojazdów) współpracowali ze sobą wielokrotnie był ich największym atutem. To właśnie ich zgranie przełożyło się na łatwość rozwiązywania problemów i pozytywna atmosferę w ciągu 2 tygodniowych działań.
Warto przypomnieć, że w skład modułu GFFFV Poland wchodziły w skład dwa moduły - z Poznania i Szczecina. W związku z tym, że nasz rozmówca przez kilka lat był dowódcą modułu Wielkopolskiego, rozmowa dotyczy tylko działań strażaków z Poznania.
Zdjęcia ilustrujące artykuł pochodzą z ćwiczeń wielkopolskiego modułu GFFFV.