Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej, podczas zwołanego brifingu prasowego, opowiedział o szczegółach tragedii, do jakiej w czwartek wieczorem doszło podczas akcji gaszenia hali magazynowej w Białymstoku.
Wiadomo już, że zginęli dwaj strażacy w wieku 26 i 29 lat, którzy służyli w straży pożarnej od 2013 roku, obaj w Jednostce Ratowniczo Gaśniczej nr 1 Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
W czwartek przed 19.00 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze hali na osiedlu Dojlidy w Białymstoku.
- Dwóch strażaków weszło do budynku na rozpoznanie i stracili życie - powiedział podczas konferencji prasowej gen. bryg. Leszek Suski, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
Co się stało?
- Strażacy weszli na piętro po stalowych schodach na podest i z tego podestu zeszlu niżej. Z uwagi na na duże zadymienie i ograniczoną widoczność, prawdopodobnie nie zauważyli, że znajdują się na części sufitu podwieszanego, którego w takim budynku nie powinno być - relacjonował gen. bryg. Suski. Gdy sufit się zarwał, jeden ze strażaków spadł, drugi próbował się wydostać, ale zawalenie sufitu spowodowało, ze wytworzyła się bardzo wysoka temperatura i niestety drugi ze strażaków nie dał rady się wydostać i także zginął - dodał.
Jeden z mężczyzn osierocił kilkumiesięczne dziecko i zostawił żonę. Drugi w najbliższych miesiącach miał zostać ojcem.