Zdziwienie i wściekłość - to reakcja strażaków z OSP Bojszów na widok rozbitego BMW, wewnątrz którego nikogo nie było. - Samochód BMW rozwalił nam elewację budynku i gdyby nie barierki ochronne, zaparkowałby z całą pewnością w naszej remizie - piszą strażacy.
- Dzisiejszej nocy uczestniczyliśmy w najkrótszym wyjeździe w historii naszej jednostki (chodzi o dystans). O 2:05 zostaliśmy zaalarmowani. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po przyjeździe pod remizę zobaczyliśmy samochód wbity w barierki nad Bojszówką, tuż obok naszej remizy. Samochód bez kierowcy i pasażerów, których spłoszyła nasza wyjąca 5 metrów obok syrena - relacjonują strażacy z OSP Bojszów.
- Jeszcze większe zdziwienie i równocześnie wściekłość ogarnęła nas, gdy zobaczyliśmy budynek naszej strażnicy. Samochód BMW rozwalił nam elewację budynku i gdyby nie barierki ochronne, zaparkowałby z całą pewnością w naszej remizie - dodają druhowie.
Strażacy wyjechali wozem bojowym z remizy, zabezpieczyli uszkodzony pojazd i przeszukali okolicę, nikogo jednak nie znaleźli. Na miejsce dojechał zastęp strażaków z JRG Łabędy oraz policja.
- Po zakończeniu działań cofnęliśmy (dosłownie) samochodem do bazy. Teraz pozostaje walka z ubezpieczalnią i odbudowa tego, co wcześniej sami wykonaliśmy - kończą strażacy.
(Fot. OSP Bojszów)