Już kilkadziesiąt godzin strażacy walczą z pożarem, jaki wybuchł w sobotę wieczorem w halach archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Do tej pory na miejscu pożaru rotacyjnie pracowało już ponad 200 strażaków, a akcja wciąż trwa.
W sobotę wieczorem, w halach należących do archiwum Urzędu Miasta Krakowa przy ul. Na Załęczu pojawił się ogień. Zainstalowany w budynku system alarmowy powiadomił straż pożarną. Strażacy próbując zminimalizować straty stosowali różne techniki gaśnicze - m.in. gaszenie proszkiem oraz pianą, ale wciąż nie dogaszono ognia.
Na miejscu został powołany sztab kryzysowy, złożony z przedstawicieli urzędu miasta, straży pożarnej, policji, nadzoru budowlanego i projektanta budynków. Strażacy wyburzyli jedną ze ścian w hali, w której składowano dokumenty. Konieczne będzie użycie cieżkiego sprzętu, który ma pomóc w akcji gaśniczej. Wycięto także otwory, przez które podawana jest woda.
- Dziś wykonujemy otwory rewizyjne w ścianach oraz strefie podsufitowej, aby skontrolować pogorzelisko i zobaczyć, gdzie są jeszcze zarzewia ognia. Wykorzystując ciężki sprzęt będziemy transportować powyginane regały oraz teczki i archiwa na pryzmę, gdzie będziemy je sukcesywnie przelewać wodą - mówił dziś mł. bryg. Sebastian Woźniak, rzecznik małopolskich strażaków.
- W archiwum znajdowało się ok. 20 tysięcy metrów bieżących dokumentów. Była tam m.in. dokumentacja akt osobowych oraz książki meldunkowe – sprzed kilku, kilkunastu lat. Należy pamiętać, że do archiwum trafiają dokumenty w sprawach, które są już zamknięte, prawomocnie zakończone – po ich zakończeniu leżą w jednostce wiodącej dwa lata, a następnie trafiają do archiwum - informuje krakowski magistrat.
Większości dokumentów prawdopodobnie nie uda się uratować. Nie wiadomo, jak doszło do wybuchu pożaru, ale niewykluczone jest celowe podpalenie. Prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem "umyślnego sprowadzenia zdarzenia, zagrażającemu mieniu wielkich rozmiarów".
(Fot. Maciej Grzyb, Bogusław Świerzowski / kraków.pl)
